Nasze spotkania pozwalają zapomnieć o pracy, o kłopotach, o codziennych sprawach. Gadamy o książkach, filmach, podróżach, muzyce. O tym jak upiec ciasto, czy zrobić nalewkę. Każdy przywozi jakieś smakołyki i w efekcie stoły uginają się od pyszności. Nikt nie porusza tematów politycznych, nikt nie ocenia, nie porównuje, po prostu jesteśmy razem.Tak jak dawniej, kiedy cieszyło nas wspólne ognisko gdzieś w lesie, gdzieś w Bieszczadach. Moje kubeczki w sweterkach i decoupagowe słoiczki bardzo się spodobały i mam zamówienia na kolejne, tym razem w słoneczniki. Lilijka, którą zrobiłam na drutach rok temu i przyszyłam mężowi do swetra wciąż robi furorę. Mam zamówienie na taką lilijkę, ale dla kogo, to na razie tajemnica:)
Wzór znalazłam w necie, troszkę go poprawiłam, żeby lilijka była kształtna po wrobieniu wzoru. Chciałam, żeby była mniejsza, ale musiałabym robić bardzo cieniutką włóczką na drutach cienkich jak zapałki. Teraz tym samym wzorem robię szydełkową zazdrostkę do kuchni, na razie mam połowę. Uszyłam sobie w czasie ferii wielką zamszową torbę i saszetkę do niej. Co ciekawe, szyłam na zwykłym starym Łuczniku, zamsz jest miękki, jedynie na zagięciach było trochę kłopotu. W środku jest podszewka, nie ma zapięcia, bo torba wielgaśna. Ozdobiłam ją paskiem dzianiny z pięknej włóczki, jak mi się znudzi to zmienię na coś innego. Na torbę potrzebna była cała zamszowa kurtka za parę złotych, część musiałam sztukować, ale wyszło nieźle. W necie znalazłam dużo zdjęć i porad, jak radzić sobie ze skórą, z kupionych za grosze, kurtek, spódnic, spodni. Sklepy SH to bogate źródło takich skarbów. Mam już zamsz na kolejne wyroby.
I na koniec maleńkie cudo, które dostałam od Przyjaciółki-filiżanka Rosenthal Sanssouci. Delikatna, lekka porcelana, świadek dawnych czasów, symbol troski o piękno w życiu codziennym. Mam nadzieję, że stanie się początkiem kolekcji, o której marzę.
"O filiżance zwykła ballada
a może jeszcze o czymś więcej
rym się za rymem będzie układał
jak to w piosence
W pewnej kawiarni gdzie na pół czarnej
wpadał stójkowy i poeta
ta filiżanka miała zwyczajnie coś
jakby etat
Słuchała plotek nowin słuchała
nie uroniła nic z rozmowy
nie od parady dwa uszka miała
porcelanowe
małe zwycięstwa przegrane sprawy
czułe uściski i rozstania
łza tylko czasem wpadła do kawy
łza pożegnania..."
Tak śpiewał Andrzej Sikorowski, ciekawe, co usłyszała moja filiżanka? Pozdrawiam jeszcze zimowo, bo jutro śpiewam zimowy koncert, zimowych, trochę poświątecznych piosenek, ale wiosna już bliżej, niż dalej. Dużo uśmiechu każdego dnia!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz