Łączna liczba wyświetleń

środa, 19 września 2012

Jesień idzie, nie ma na to rady...

Idzie jesień wielkimi krokami, choć wrzesień wciąż ciepły i piękny. Poprzedni weekend spędziłam nad Drawą, na bindudze, na biwaku, przy ognisku do późnej nocy. W gronie starych dobrych przyjaciół i przy starych harcerskich i rajdowych piosenkach "...ciche dźwięki gitary pozwalały płonąć ognisku...". Wróciły znów te najpiękniejsze wspomnienia, teksty piosenek dawno zapomnianych wracały z zakamarków pamięci, las szumiał, pachniał dym i było wspaniale!

Natomiast ostatni weekend bawiłam się na polsko-amerykańskim weselu, na południu Polski. Długa podróż przez pół Polski z pięknymi jesiennymi widokami, klucze ptaków, na polach sarny i żurawie, pożółkłe pola kukurydzy, całe łany nawłoci, wrzosów i rudziejących traw. Ciepły wrzesień to chyba najpiękniejszy miesiąc roku.

Zrobiłam na zamówienie naszyjnik z ciemnych bursztynów. Wisiały sobie wcześniej na zwykłej żyłce, a teraz na pięciu lnianych sznureczkach nabrały zupełnie nowego wyglądu.

Czas zacząć jesienno-zimowe robótki, z grubych miękkich włóczek, otulacze, ocieplacze, szale i poncha na grubych drutach, aaaaaaa, to lubię najbardziej:)

Pozdrawiam serdecznie!

p.s. Następnym razem postaram się przygotować kurs robienia koralików szydełkowych, na prośbę Magdaleny.

Nad morzem

Miesiąc temu byłam nad morzem. Szary Bałtyk, piękny, spokojny, bez tłumów na plaży. Ludzie spacerują jakby z namysłem, z uważnością...