Jesienne długie wieczory sprzyjają robótkom. Ostatnio robię jedną rzecz za drugą i ciągle mam następne do zrobienia. Ale po kolei. Poncho z Puchatki w miodowym kolorze zrobiło się bardzo szybko, do niego będzie czapka lub duży beret, ale na razie zabrakło w sklepie nici i czekam na dostawę. Pierwszy raz robiłam takie poncho i nie wiedziałam do końca jak mi wyjdzie, ile oczek dobrać na golf i jak będzie się układać na właścicielce. Wygląda nieźle i chyba zrobię kolejne, bo mam już zamówienie:) Wzór wymyśliłam sama, troszkę pomogła mi instrukcja z nowego zeszytu Diana Extra nr 6/2010. Golf mógłby być większy, ale właścielka nie lubi dużych i woli właśnie taki.
Kolejne moje prace to dwie okładki na segregatory - z lilijką, którą kiedyś zrobiłam i motywem kulinarnym. Okładki uszyłam z szarego płótna i naszyłam wzory szydełkowe. Wygląda to ładnie i będzie miłym upominkiem dla dwójki kochanych przyjaciół. Okładki można przeszyć na maszynie, ale równie dobrze wychodzi obszycie ręczne, dużym i widocznym ściegiem.
A propos szycia na maszynie to miałam go ostatnio bardzo dużo. Zostałam obdarowana całym worem pięknych skrawków materiałów i uszyłam:dwie młodzieżowe torby dla córki i jej koleżanki, pięć poszewek na poduszki we wszystkich odcieniach fioletu dla sister i szalik z kraciastej wełny dla męża. Ze skrawków powstały kolejne broszki-róże, powstaną jeszcze poduszkowe korale i pewnie coś jeszcze. A w szydełku drobiazgi- kwiatki, w ilościach hurtowych, zwierzątko, czyli jeżyk oraz domek. Szydełkowy domek chodził mi po głowie już od dawna. Szukałam wzoru w necie i nie znalazłam, więc wymyśliłam taki oto domek. Stoi na mojej ulubionej półce z książkami i różnymi bibelotami.
Domek ma oczywiście drzwi, okna z okiennicami, trawnik z kwiatkami. W środku jest kawałek usztywniającej tektury i wata. Domek ma znaczenie magiczne, jest wizualizacją moich marzeń. Gdyby można było zrobić dom na szydełku, ja już bym go miała, a na pewno już kończyła jego dzierganie. Lubię sobie na niego patrzeć, a on uśmiecha się do mnie:) "Home,sweet home..." A na drutach szybciutko poleciały dwa berety, w melanżu dwukolorowym i z dodatkiem małych kwiatków. Jeden w zieleniach, a drugi to brąz z turkusem. Moja modelka, czyli córka, nie chciała się ujawniać, więc zdjęcie jest od tyłu. Drugi beret już na głowie szczęśliwej nastolatki.
W beretach to ja nie mam wprawy, muszę zrobić ich jeszcze kilka, bo ciągle robię za duże lub za małe i nawet próbki ściegu mi nie pomagają. Po prostu pruję i robię od nowa. Zrobiłam też ogromny szal-komin z pięciu motków śliwkowej Puchatki. Magda zwija go w ósemkę i zakłada jako poncho i kaptur jednocześnie. Niestety nie zdążyłam zrobić zdjęcia, został u swej nowej właścicielki zaraz po ostatniej przymiarce i zszyciu szwu. Przedwczoraj zaczęłam poncho dla siebie, z cienkiego melanżowego moheru, według wzoru podpatrzonego w Solarze. Nie mam żadnych wymiarów, robię według zdjęcia znalezionego gdzieś na allegro. No i czekam, co mi wyjdzie?
Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za wiele ciepłych i miłych słów, dają mi dużo satysfakcji, uśmiechu i siły:)