Wczoraj przyszła wiosna i z tej okazji zrobiłam nową firankę do kuchni. Wykorzystałam sześć serwetek szydełkowych, które dostałam w prezencie(Dorotku, dziękuję raz jeszcze!) i teraz mogę się nimi nacieszyć i w całości wyeksponować, a jednocześnie ochronić przed wylaną kawą.
Na zdjęciu cała firanka niestety się nie mieści. Tkanina w delikatny rysunek tulipanów jest bardzo wiosenna, na oknie na pewno będzie ładnie i świeżo wyglądać. Jak już maszyna poszła w ruch to uszyłam drugą wersję firanki z kajak-polo. Jej właścicielka zamieszkała w nowym domu, więc trzeba było ją przerobić na dwie osobne firaneczki. Zmieniłam kolor lnu na ceglastą czerwień, piekną energetyczną barwę. Firanki już wiszą w oknach (przed chwilą dostałam MMS) i prezentują się świetnie, u mnie na zdjęciach trochę gorzej:(
Większa ma prawie półtora metra, więc oczywiście się nie mieści, złożyłam ją, żeby było widać wzór. Mała ma niespełna 90cm, widać wzór kajakpolisty i trzy szerokie szelki na karnisz.
I jeszcze zdjęcie z kuchni nowej właścicielki:
Firanki mają formę prostą, geometryczną, bez żadnych ozdób, lubię takie podobnie jak te zwiewne, romatyczne. Wzór na firankach jest nieprzypadkowy, bo zrobiony specjalnie dla małżeństwa trenerów mistrzowskich drużyn kajak-polo z Choszczna. Pozdrawiam i życzę dalszych sportowych sukcesów!
A na koniec dzisiejszych prezentacji cieplutki, grubiutki otulacz, wiosenny tylko w kolorach słodkich i pastelowych, w fakturze zimowy, na chłodne wieczory. Otulacz już pojechał w świat, do Stalowej Woli(stamtąd przyszło jego zdjęcie) i mam nadzieję, że dobrze służy swojej właścicielce:)
Otulacz robimy w poprzek, z tyłu zszywamy i dorabiamy komin. Komin trzeba dopasować, czyli zebrać na początku trochę oczek, żeby uzyskać taką szerokość, jak nam pasuje. Oczka zbieramy w równych odległościach, powstają wtedy takie jakby kliny. Komin jest dość długi, dwa razy można go zawinąć lub nosić taki pomarszczony. Pozdrawiam, dziekuję za przemiłe maile i komentarze!