Łączna liczba wyświetleń

poniedziałek, 25 listopada 2013

"...Zdmuchnęła mnie ta jesień całkiem...

Listopad, za oknem nieciekawie, choć dziś cały dzień świeciło słońce, to zrobiło się bardzo zimno. Na drzewach ostatnie liście, "...ludzie czekają, może już jutro będzie biało...". U mnie same jesienne cytaty, po drugim małym koncercie, który śpiewałam, tylko takie piosenki chodzą mi po głowie"...koncert jesienny na dwa świerszcze i wiatr w kominie...". Spełniłam kolejne marzenie, zaśpiewałam moje ulubione piosenki, ze wspaniałym zespołem, dla wspaniałej publiczności. Może jeszcze kiedyś...A dziś chrypka, gorąca herbata, druty stukają cichutko, nowy Wiedźmin Sapkowskiego przeczytany, nowy Myśliwski już czeka, "...być jesiennym, być smętnicą szarą...".

Dla dzieci w Afganistanie zrobiłam jedenaście czapek, mam nadzieję, że trafią w dobre ręce i będą dobrze służyć. Są grube i cieplutkie, w różnych kolorach.


Na czapki poszły wszystkie prawie zapasy włóczkowe, cieszę się, bo w dobrym celu. Był w TV program o tej akcji, uzbierały się setki czapek, szalików i innych ciepłych rzeczy, są jeszcze dobrzy ludzie, i ja dorzuciłam swoje grosze dwa…


Urban knitting działa, tuby na pnie drzewek prawie skończone, jeszcze tylko ich zamocowanie przed nami. Są bardzo kolorowe, w ciepłych, energetycznych kolorach, akurat na zimne jesienno-zimowe dni.


„…szukam, szukania mi trzeba, domu gitarą i piórem…” Z tym domem i z tym szukaniem to całkiem odrębna historia, ale na gitarze trochę gram, pisanie ogromnie mnie kusi, choć nie wiem, czy się odważę, i czy znajdę wystarczająco wiele czasu, zapału i umiejętności. Może na emeryturze? Moje plany na emeryturę są takie, że powinnam zacząć je realizować już teraz, przez te 20 lat, jakie mi do niej zostały, bo potem to nie wiem, czy dam radę:)

Pozdrawiam ciepło i serdecznie

„…prowadź mnie muzyko, łódko do domu, łasko do siebie…a ty serce świeć, z całych sił, z całych sił, bym wiedział, czuł i był…”

 

środa, 6 listopada 2013

Urban knitting, czyli miejskie robótki

Bardzo podobają mi się pomysły i realizacje urban knitting. W internecie znalazłam setki zdjęć ubranych drzew, schodów, ławeczek, rzeźb i innych miejskich obiektów. No i udało się zrobić pierwszą taką rzecz w Choszcznie. Drewniane rzeźby pod domem kultury dostały patchworkowe, szydełkowe "ubranka". Są bardzo kolorowe, żartobliwe, to jest instalacja na wesoło, na przełamanie jesiennej szarości. Zrobiłyśmy ponad 120 granny square, czyli szydełkowych kawałków. Wzór najprostszy z możliwych, bo nie wszystkie są zaawansowanymi dziergaczkami.,  ale też żadna trudniejsza rzecz wcale nie jest tu potrzebna.

Zdjęcie zrobione w ostatnich promieniach zachodzącego słońca. Nasza twórcza grupa jest na razie malutka, ale rozkręcamy się. Robimy teraz tuby na pnie drzewek, a jednocześnie dziergamy czapki dla dzieci z Afganistanu, w ramach akcji charytatywnej Fundacji Pomocy Humanitarnej "Redemptoris Missio"


http://www.medicus.ump.edu.pl/index.php/onas/2013-08-03-15-15-13/akcje-fundacji/170-pomoc-dla-afganistanu


Proszę zajrzeć i dołączyć się do akcji !!!


Mam już sześć cieplutkich czapek,pójdą na nie całe włóczkowe zapasy, robię prostym ściągaczowym wzorem. Jak już będą wszystkie, to zrobię zdjecie.


Dawno nie pisałam, a zdarzyło sie bardzo wiele. Rozpoczął się rok szkolny, więc urwanie głowy, jak zwykle, mnóstwo papierkowych spraw. Córka poszła na studia-przeprowadzka, pakowanie walizek, szykowanie jedzenia-jedno dziecko już poza domem:( Za to drugie miało kolejny raz nogę w gipsie, więc mamo, pomóż! Byliśmy na wspaniałym biwaku na pożegnanie lata, nad Drawą. Ognisko, grzybobranie, spływ kajakowy, rozmowy i śpiewanie do rana, w gronie starych dobrych przyjaciół. Spełniło się też moje ciche marzenie i wystąpiłam z zespołem z koncertem piosenek "dla serca i duszy". To był wieczór pełen emocji i ciepłych słów, pięknej muzyki. Szykuję się już na kolejny występ, za trzy tygodnie, z jesiennymi piosenkami. To śpiewanie sprawia mi ogromną radość, lata lecą, głos się kończy, więc jeszcze chcę zaśpiewać piosenki Łobaszewskiej, Banaszak, Umer, Przybory i wielu innych ukochanych artystów. A poza tym zdzieram głos z wielką przyjemnością przy harcerskich ogniskach do rana. I jeszcze jedna wielka radość, która mnie spotkała to publikacja, po raz trzeci!!!, przez Gazetę Wyborczą, fragmentu mojej refleksji na temat książki nominowanej do nagrody Nike. W tym roku napisałam o książce, która wygrała "Ciemno, prawie noc" Joanny Bator. To moja kolejna ulubiona pisarka, bardzo odpowiada mi klimat jej powieści i sposób prowadzenia narracji. Poprzednie moje refleksje dotyczyły książek Magdaleny Tulli i Olgi Tokarczuk-przeczytałam chyba wszystkie ich książki. Są absolutnie niesamowite, choć niełatwe, to pełne tego właśnie, czego w książkach szukam-innej rzeczywistości. Śpiewanie, czytanie i dzierganie-mieszanka doskonała na jesienne wieczory. Trzymajcie się cieplutko, nie dajcie się grypie!


Nad morzem

Miesiąc temu byłam nad morzem. Szary Bałtyk, piękny, spokojny, bez tłumów na plaży. Ludzie spacerują jakby z namysłem, z uważnością...