Łączna liczba wyświetleń

niedziela, 30 października 2011

Chusta i kominy na jesień

Skończyłam chustę entrelac, brzeg wykończyłam szydełkiem, jest bardzo ciepła i kolorowa. Dostałam pytania o ten wzór, naprawdę nie jest trudny, kwestia wprawy, ale na początku trzeba ten wzór "rozszyfrować". Najlepiej poszukać w Internecie, wzorów jest mnóstwo, są nawet filmiki na You Tube, ja znalazłam też instrukcję wykonania w starym wydaniu Burdy Special "Druty i oczka" nr 2/2003. Polecam wzór ENTRELAC wszystkim druciarkom:)

 

Oczywiście rozkręciłam się i od razu zrobiłam dwa kominy. Pierwszy z różnych resztek włóczkowych w delikatnych kolorach, do założenia tylko na szyję, a drugi z czarnego moheru, szeroki i lejący, można go założyć na ramiona. Czerń to nie mój kolor, ale skoro miałam trzy motki pięknego moheru, to czemu nie? 

Czarny komin pięknie się układa, dlatego muszę upolować moher w innym kolorze i zrobić sobie taki sam, a ten pójdzie w "dobre ręce". Wadą dobrego moheru jest niestety to, że gryzie i wyłażą z niego cieniutkie kłaczki, ale taki jego urok, albo się go lubi albo nie!

Już od dawna podobają mi się tuniki z włóczkowym karczkiem, z golfem lub bez, i dołem z miękkiej tkaniny. Problemem jest tkanina, co to może być? Dzianina, dżersej, sztruks z lycrą? Musi być dość gruby, żeby pasował do grubej włóczki, bo ma być to tunika jesienno-zimowa. W wersji letniej świetny będzie len i bawełna. To plan na przyszłość, oczywiście pod koniec października perspektywa lata wydaje się straaaaasznie odległa:)

Bardzo serdecznie dziękuję za przemiłe meile i komentarze, pozdrawiam cieplutko!

środa, 19 października 2011

Chusta entrelac

Zdobyłam włóczkę, z odzysku, ze sprutego swetra, pięknie cieniowana, wygląda trochę jak Noro, ma nierówną fakturę i dodatek wełny, postanowiłam zatem zrobić chustę entrelac. Najpierw miała być tylko próbka, ale robiło się tak fajnie, że robię dalej i chyba powstanie dość duża jesienna chusta.

Już się ledwo mieści na drucie, a jeszcze spory kawałek do zrobienia. Jak skończę, to na pewno zrobię zdjęcie. Mam do skończenia szal dla koleżanki, kilka motków czeka na zrobienie komina, getrów, poncho. Jesienne robótkowanie jest zdecydowanie najprzyjemniejsze:)

Jesienne róże jeszcze kwitną i są absolutnie doskonałe, ogromne, mięsiste i pachnące. Szkoda, że to już ostatnie:( Na działce robi się coraz smutniej, już nie da się poszydełkować w cieniu jabłoni...

Przeglądając włóczkowe zasoby znalazłam motek bawełny w morskim kolorze, kilka fioletowych korali i powstało takie coś, "wisiadło" ku pokrzepieniu serc:)

Takie chłodne kolory to nie moje klimaty, ale wygląda fajnie, wesoło, będzie pasować do fioletów, indygo i czerni mojej przyjaciółki. To kolor jesiennego morza, które miałam okazję zobaczyć kilka dni temu. No, dosyć pisania, pozdrawiam serdecznie i biegnę do drutów:)

Nad morzem

Miesiąc temu byłam nad morzem. Szary Bałtyk, piękny, spokojny, bez tłumów na plaży. Ludzie spacerują jakby z namysłem, z uważnością...