Bursztynowy wisior powstał z czterech pięknych, dużych i ciepłych kamieni, połączonych lnianym motywem szydełkowym.
Świetnie komponuje się z brązowym swetrem lub ponchem.
Bursztyny są niezwykłej urody, w dłoni stają się ciepłe i promieniują pozytywną, leczniczą energią. Tej energii w długie smutne listopadowe wieczory bardzo nam teraz brakuje, za oknem mglisto i wilgotno, właściwie to chce się tylko spać. Najlepiej zabrać się za robótki, dzierganie poprawia nastrój, rozgrzewa dłonie i pozytywnie wpływa na szare komórki:) Wczoraj podjęłam nierówną walkę z maszyną do szycia, po długich bojach, złamaniu igły, zmarnowanych kilometrów nici udało mi się skrócić spodnie i przerobić tunikę. Na razie mam dosyć szycia, wolę druty i szydełko! A swetrzysko już się robi, ma powstać kardigan, według wzoru podpatrzonego w Solarze. Włóczka Himalaya w melanżowych odcieniach koralowej czerwieni i brązów, wzór prosty, druty grube, robi się szybko i przyjemnie. I oto chodzi!
Jak widać, mój blog przeszedł "renowację", ma teraz wiele nowych opcji, których dopiero się uczę. Zdjęcie w nagłówku to mój robótkowy kącik. Pozdrawiam serdecznie i zachęcam do jesiennego robótkowania, które leczy chandrę, przeziębienie i różne drobne smuteczki:)
Uwielbiam bursztyny! A naszyjnik wyszedł przepiękny. Jak najbardziej podzielam przekonanie, że robótki są najlepsze na jesienną chandrę i niemoc. Stosuję tę terapię tak często, jak tylko się da. Pozdrawiam serdecznie. :)
OdpowiedzUsuńWciąż podziwiam Twoje zdolności, dlatego zapraszam po wyróżnienie Liebster Blog. Beata
OdpowiedzUsuń