Już jesień, piękna i ciepła, kwitną astry, cynie i marcinki. Weekend spędziłam w lasach nad Drawą. Znalazłam sporo grzybów, złotych liści i jesiennych zapachów. Przy ognisku, pod niebem pełnym gwiazd byli starzy przyjaciele i stare cudowne piosenki, wróciły najlepsze wspomnienia...
"...ile nocy, prześpiewanych aż po świt, ile ognisk aż po brzask,
ile zwrotek zapamiętasz przez te dni, schowaj w sercu, ruszać czas..."
Zrobiłam sobie taki właśnie szalik, w kolorach jesiennych owoców, z włóczki Zumrut Shelby-akryl z wełną, melanżowe barwy i nierówna faktura. Cieplutki, troszkę gryzie, ale do zamszowego płaszcza jak znalazł:)
Na razie nie mam żadnych rozpoczętych robótek, w robótkach zatem przerwa-co jest raczej dziwne, ale za to czytam hurtowo, kilka książek jednocześnie. Moja biblioteczka na LubimyCzytać.pl pęcznieje z dumy!
Pozdrawiam wrześniowo, kasztanowo i wrzosowo:)
Też mam ochotę na dzierganie szalika, ale brak czasu mi na to nie pozwala :( Z resztą pogoda taka ładna :) Dzieło, jak zawsze, pierwsza klasa :)http://domoweinspiracje.blog.onet.pl/
OdpowiedzUsuńSzaliczek przepiękny. Na zbliżającą się jesień idealny. Ja używam włóczek firmy "Kalinka". Świetne mięciutkie włóczki. Nie wiem czy próbowałaś. Jeśli nie to polecam.
OdpowiedzUsuń